poniedziałek, 19 marca 2012

cztery.

Rozdział IV
*Alex*
Wyszykowałyśmy się nawet szybko. Ja założyłam fioletowe rurki, czarną bluzkę z nadrukiem „ I love London” i trampki. Sophie założyła rurki jeansowe, top z nadrukiem „Gun`s roses” i takie same trampki jak ja tylko innego koloru. Zawsze wyglądałyśmy podobnie. Zachowywałyśmy się jak prawdziwe siostry. Wyszłyśmy i po drodze wpadliśmy po Sarah i razem udałyśmy się do szkoły. Jak weszłyśmy do szkoły od razu zostałyśmy powitane przez grupę One Direction. Ja nic nie odpowiedziałam. Sophie również za to Sarah rozkleiła się kompletnie. Zaczęła rozmawiać z blondynem. Dobrze się dogadywali. Nie wiem co jej stuknęło do głowy ale nie wyglądało mi to na normalne koleżeństwo. Zignorowałam to. Po prostu ja i Soph poszłyśmy dalej nie zwracając uwagi na otaczający nas tłum uczniów i uczennic.
Na lekcji.
*Sophie*
Usiadłam w pierwszej ławce od biurka nauczyciela. Te przeklęte zasady ! Nie mogłam siedzieć z Alex bo koniecznie to jakiś chłopak musiał ze mną siedzieć. Był to jeden z One Direction – Liam. Nawet mi się spodobał. Miał śliczne oczy i chyba jako jedyny z grupy umiał się zachowywać. Po chwili zmieniłam zdanie bo zaczął mnie wypytywać czy Zayn mi się podoba. Nie odpowiadałam. Ja go wcale nie lubię. On podoba mi się ale tylko z wyglądu. Jest idiotą! Kompletnym idiotą ! Co z tego, że jest przystojny jak ma nie po kolei w głowie?
- Cisza! – krzyknął profesor.  Spojrzałam się na Liama. On na mnie też. Gdy oderwałam się od jego oczu zobaczyłam Zayna, który był trochę smutny. Nagle zadzwonił dzwonek na przerwę. Zayn chwycił gwałtownie rękę Liama i pociągnął go. Był widać bardzo zdenerwowany. Wybiegłam za nimi tak aby mnie nie zauważyli. Podsłuchałam ich rozmowę.
- Co ty wyprawiasz?! – krzyczał Zayn.
- O co ci chodzi? – usłyszałam Liama.
- Miałeś mówić o mnie a nie się na nią gapić. Nie ukradniesz mi jej ! – odpowiedział.
- Ja ci jej odebrać nie chcę! Sama się na mnie gapiła. Co miałem zrobić? Mam szacunek do dziewczyn w przeciwieństwie do ciebie. Zapanuj nad sobą. Jak będziesz zachowywał się jak świnia to nigdy cię nie zechce. Zmieniłeś się.To przez ta głupią blondynkę
Dalej nie słyszałam. Wyraźnie mówili i wiedziałam, że chodzi o mnie.
 To ja patrzyłam się w oczy Liama i zdenerwowałam tym Zayna. Ale nie
 zależało mi na nim. Jest idiotą i się nie zmieni. Tego się nie da zrobić. Wszystkie lekcje mijały powoli i smętnie. Były strasznie nudne i nic się nie działo. Po szkole jak zawsze chciałyśmy odprowadzić Sarah ale jej już nie było. Wsiadła do jakiegoś samochodu z tym blondynem. Czy ona w ogóle wie co robi? On jest gwiazdą i prędzej czy później ją skrzywdzi. Oczywiście jej tego nie życzę ale to jest moje zdanie. Szłyśmy z Alex wolnym krokiem. Byłyśmy dzisiaj wykończone bo się nie wyspałyśmy. Gdy dotarłyśmy na miejsce usłyszałyśmy głośną muzykę w domu, który stał koło naszego. To pewnie nowi sąsiedzi. Postanowiłyśmy, że jak zjemy obiad to zrobimy jakieś ciasto i zaniesiemy im na powitanie. Obiad był przepyszny i nasz ulubiony – spaggethi. Jak zawsze uwaliłyśmy się i miałyśmy całą buzię pomarańczową od sosu pomidorowego. Poszłyśmy się umyć i przebrać w jakieś ubrania po domu i założyłyśmy nasze fartuszki.Za najlepsze ciasto zawsze uważałyśmy CAPPUCINO – słynny wypiek mojej babci.Ja zapomniałam, że trzeba zrobić zakupy aby zrobić ten placek więc założyłam rurki i włożyłam rolki aby szybciej dojechać do sklepu.
 Włączyłam muzykę na słuchawkach i jechałam. Na całym ciele czułam dreszcze.Nie wzięłam kurtki i jechałam w samym topie. Mam za swoje.
 Próbowałam się rozgrzać ale mi się to nie udawało. Zagapiłam się strasznie
 i wpadłam na jakiegoś przystojniaka. Nie to nie był Zayn. To jakiś inny chłopak.
- Przepraszam ! Zagapiłam się ! – powiedziałam przerażona.
- Nic nie szkodzi..jak masz na imię? – zapytał śliczny blondyn o niebieskich oczach
 i uśmiechnął się.
- Jestem Sophie. A ty?
- Peter. Miło mi cię poznać. – odpowiedział chłopak po czym zaczął
na mnie patrzeć jak na jakiegoś anioła i zaczął mówić – co taka
ładna dziewczyna jak ty robi sama na rolkach?
- Teraz jadę do sklepu i się śpieszę. Cześć! – odpowiedziałam.
- Czekaj ! Pobiegnę z tobą. Zimno ci. Dam ci moją bluzę.
Ja zaczerwieniłam się. Nic nie odpowiedziałam. On założyła na mnie bluzę, wziął mnie za rękę i pociągnął mnie. Ja nie miałam siły aby ruszyć. Rozpłynęłam się. Jego bluza pachniała perfumami a on wydawał mi się taki dobry. Gdy tak beztrosko sobie jeździłam a Peter trzymał mnie za rękę poczułam coś dziwnego.
 Potrzebę. Nigdy nie miałam chłopaka a koło Petera czułam się tak bezpiecznie. On ciągle się uśmiechał aż w końcu przerwałam ciszę i powiedziałam:
- No jestem już na miejscu. Dziękuję za bluzę. – powiedziałam i uśmiechnęłam się nieśmiało.
- No to ja idę do domu ale mam pytanie. – powiedział.
- Tak?
- Dasz mi swój numer? – zapytał. Chętnie dałam mu swój numer po czym on mnie przytulił.Ja nic nie zrobiłam. Opierałam twarz na jego ramieniu.  Przymknęłam na chwilę oczy. Poczułam jego ciepło a gdy je otworzyłam zobaczyłam Zayna. On chyba też mnie zauważył. Szybko wyrwałam się z rąk Peterowi i strzeliłam mu w pysk. Nie wiem co mnie opętało.
On dziwnie się na mnie spojrzał i powiedział :
- Co cię ugryzło?! Zwariowałaś?
Ja zaczerwieniłam się i weszłam pośpiesznie do sklepu.
 On zwrócił się ku przeciwnej stronie i był najwyraźniej przerażony.
 Do sklepu jak opętany wpadł Zayn i stanął za mną w kolejce.
 Kupowałam wszystko co było na mojej liście. Jak zwykle Alex
przyszykowała mi ją abym o niczym nie zapomniała. Odczytywałam
 powoli produkty zapisane na karteczce a kasjerka podawała mi je i wbijała kod do kasy. Na szyi poczułam ciepły oddech. Przeszkadzało mi to i nie mogłam się skupić na odczytywaniu listy. Gdy tak czytałam nagle Zayn zaczął się chichrać. Nie wiem co go tak rozśmieszyło. Ja byłam czerwona jak burak i odwróciłam się mówiąc :
- Co cię tak śmieszy co?!
On nadal chichrał się a ja jeszcze bardziej się zdenerwowałam. Wtedy nie mogłam wytrzymać i chciałam go kopnąć. Ale zapomniałam o tym, że na nogach mam rolki. Już miałam go kopnąć ale nie utrzymałam równowagi. Przewróciłam się ! Ale przypał ! Zarumieniłam się a Zayn o mało nie popłakał się ze śmiechu. Kasjerka również chichotała.Nie mogłam po sobie poznać, że jest mi strasznie wstyd i zaczęłam się śmiać. Zayn podał mi rękę. Zdziwiło mnie to. Myślałam, że nie ma ani trochę kultury. Złapałam go za rękę a gdy już prawie byłam powrotem na nogach a raczej na kółkach on puścił mnie. Wtedy już było tego za wiele. Byłam oburzona i zrobiłam smutną minę na twarzy. On miał jeszcze większą polewkę a kasjerka tylko przyglądała się nam z uśmiechem na twarzy. Zayn kolejny raz podał mi
 rękę a ja odpowiedziałam :
- Sama sobie poradzę ! Wzięłam zakupy, zapłaciłam i wyjechałam ze sklepu. Musiałam jeszcze zejść po schodkach i Zayn zdążył mnie zatrzymać. W jego ręce ujrzałam paczkę papierosów. Byłam zawiedziona.
- Rzucę. Ale od czasu do czasu muszę zapalić. Fanom to przeszkadza. – powiedział.
- Chyba fankom. – odpowiedziałam i zeszłam ze schodków powoli tak aby się nie
 przewrócić i znowu nie narobić sobie przypału. – A co cię tak śmieszyło co!? – dodałam
z ciekawością.
- Niezła jesteś. Najpierw przytulasz a potem się wyrywasz i dajesz w pysk. Muszę uważać. Ja zdumiona zrobiłam focha i nic nie odpowiedziałam. Pojechałam w stronę domu aby się nie spóźnić. Zauważyłam, że on ciągle za mną idzie. Przyspieszyłam jazdę. On też przyśpieszył. W końcu odezwałam się :
- Możesz tak za mną nie łazić?
On uśmiechnął się a ja westchnęłam i zrobiłam obojętną minę. Ruszyłam dalej. Zgubiłam tego idiotę. Jak ja go nie lubię. Dlaczego najprzystojniejsi muszą być ci,którzy są głupimi idiotami? Szkoda..ale nadal nie zapominam Petera, który przypadł mi do gustu choć nie sądzę aby jeszcze się do mnie odezwał, po tym jak oberwał w policzek.
 Gdy otworzyłam drzwi do domu usłyszałam Alex :
- Co ty tak długo ! Rolki wzięłaś a zeszło ci tak długo jakbyś co najmniej trzy razy szła do sklepu !
- Przepraszam.. długa kolejka była i przewróciłam się. – skłamałam oczywiście.
- No dobra! Bierz się do roboty bo mamy jeszcze sporo nauki a musimy przywitać tych głośnych sąsiadów. Zdaje mi się, że to ktoś spoko bo fajna muza.
Założyłam mój fartuszek i wzięłam się za robienie kremu. Wszystko zeszło nam szybko.Placek musiał postać w lodówce przez godzinę a my zdążyłyśmy się umyć i ubrać jakoś przyzwoicie. Zanim wyszłyśmy włączyłam na chwilę laptopa i sprawdziłam te strony co zawsze. Alex wzięła ciasto i powędrowałyśmy do stojącego obok domu. Gdy zapukałyśmy do drzwi usłyszałyśmy jakiś męski głos. Mówił coś takiego : „To pewnie sąsiedzi!
 Zobaczcie jak ich przestraszę !”.
Ja schowałam się za Alex a ona stała jak wmurowana i przygotowana na wszystko bo w końcu ktoś miał nas przestraszyć.
*Alex*
Drzwi otworzył nagi chłopak z odwróconą głową do środka. Gdy się odwrócił zamurowało go jeszcze bardziej niż mnie. Ja upuściłam ciasto i zaczęłam krzyczeć.
To był nikt inny niż Harry Styles! On strasznie się zarumienił a ja nie
 mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam. Biłam się sama ze sobą i myślałam, że to sen. Ale to nie był sen ani koszmar ! To działo się naprawdę. Zaczęłam się z niego śmiać i nie mogłam wykrztusić z siebie słowa. Harry szybko schował się za drzwi a potem doszedł do nich Niall i zaprosił nas do środka. Zayn jak zobaczył Sophie  to aż podskakiwał. Nie wiem co mu się stało. Ona go unikam a on ciągle cieszy mordę jak ją tylko ujrzy.
- Przyszłyśmy tylko przywitać sąsiadów i proszę bardzo ! – powiedziałam.
- To chyba przeznaczenie. – powiedział Zayn. Wtedy Soph miała podejść do niego i spuścić mu łomot ale się powstrzymała.
- Przepraszamy za Hazzę ale on już taki jest. Lubi chodzić tak po domu. – odezwał się Liam.
Wtedy miałam dziwne myśli ale szybko je pozostawiłam.
- To może my już sobie pójdziemy. – powiedziała pośpiesznie Soph.
- Nie ! Zostańcie i rozgośćcie się a my damy wam coś do picia. – odezwał się Zayn. – A ty Harry zmykaj się ubrać. Nie wypada tak paradować na golasa przed kobietami.Harry krzywo się na niego spojrzał i szybko poszedł na górę się ubrać. Zayn ruszył do kuchni po coś do picia a my usiadłyśmy w dużych, wygodnych fotelach. Jeden z chłopaków – z tego co słyszałam to Louis – strasznie nam się przyglądał.
 Zayn dał nam po szklance jakiegoś drinka. Ja nie miałam ochoty ale Sophie wręcz przeciwnie. Napiłam się trochę i odłożyłam na stolik. Wreszcie zszedł Harry.Spojrzał się na mnie i się zarumienił. Ja też się uśmiechnęłam.
- My już musimy iść.- powiedziała Soph.
- Czemu? Przecież mieszkacie same. – powiedział nieśmiało Hazza.
- Skąd ty o tym wiesz?! – zapytałam oburzona.
- Wiemy o was więcej niż wam się zdaje. – powiedział.
- My musimy iść …jesteśmy umówione!  - odpowiedziałam kłamliwie.
- Yhym..
Wyszłyśmy z ich domu jakieś przestraszone. Było mi wstyd, że zobaczyłam Harry`ego
całkiem nagiego. To straszne!
***
Mamy już 4 rozdział, ponieważ jest, a raczej było 8 komentarzy. Zasada siedmiu nadal trwa. Pozdrawiam wszystkich czytających tego bloga. Jesteście kochani :** Teraz będziemy na każdy waszy komentarz odpisywać. Papa :**
~~Ola.

8 komentarzy:

  1. hazza nagi *_*
    słodko XD
    czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Brawo! Blog znacznie się polepszył od mojej poprzedniej wizyty tutaj. Gratuluję poprawy. Jednak zaniedbałaś poprzedniego bloga. Na tym pierwszym dwa razy powtarza się rozdział 28. I ostatnia uwaga. Jeśli masz gotowe rozdziały do 33 na pierwszego bloga to wrzucaj po kilka na raz. Szybciej skończysz, i radzę nie usuwać pierwszego bloga.
    Marta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :)
      Naprawdę ? Muszę to sprawdzić i nie mam zamiaru usuwać.
      Dzisiaj dodam do 31 :)
      ~~Ola.

      Usuń