sobota, 7 kwietnia 2012

Rozdział XII

*Sophie*
~~Następnego dnia.~~

Była już sobota. Przypomniałam sobie, że umówiłam się z Peterem. O nie ! Wystawiłam go do wiatru.. Co on sobie teraz o mnie pomyśli ?! Szybko sięgnęłam po telefon i wybrałam kontakt „Peter.” po czym najechałam palcem wskazującym na zieloną słuchawkę. Długo czekałam aż Pet odbierze ale w końcu się dodzwoniłam.

- Halo? Tu Soph. Bardzo cię przepraszam ! Na śmierć zapomniałam !

- Cześć. Już myślałem, że coś ci się stało! Gdzie ty byłaś? – zapytał troszeczkę zdenerwowany.Nagle do pokoju wparował Zayn. Miał zamiar mnie połaskotać ale zauważył, że z kimś gadam. Objął mnie w talii a ja chciałam mu się wywinąć.- To długa historia. Po prostu nie miałam jak przyjść. Bardzo cię przepraszam ! Może spotkamy się za dwie godziny o 15 ? – zapytałam.- Okej. Do zobaczenia. – powiedział Peter do słuchawki i się rozłączył. Zayn popatrzył na mnie dziwnie. Domyśliłam się o co mu chodzi.- Z kim rozmawiałaś ? – spytał po chwili.- Z kolegą. Z resztą, co cię to interesuje ?

Żałowałam moich słów. Po chwili zastanowienia przytuliłam go do siebie i powiedziałam aby nie był zazdrosny bo to tylko kolega.
- Czy ty wiesz jaki ja jestem piekielnie zazdrosny ? To tak po prostu nie przeminie. Muszę mieć pewność, że jesteś mi wierna. – mówił szybko. Najwyraźniej był zdenerwowany. Nie mogłam zrozumieć tego wszystkiego.
- Czy ty mi nie ufasz ? – powiedziałam ze łzami w oczach i już miałam wybiec z pokoju gdy Zayn mnie przytulił.- Ufam ale boję się ciebie stracić. Jesteś dla mnie bardzo ważna. Kocham cię.
Ach.. ! Te słowa doprawiały mnie o dreszcze. Jak dobrze jest usłyszeć coś tak pięknego od swojej drugiej połówki. Powiedziałam Zayn`owi aby się o mnie nie martwił.***- Wrócę około 16 a najpóźniej o 17 ! – krzyknęłam do Alex i wyszłam z domu. Zayn zawiózł mnie na miejsce, w którym miałam się spotkać z Peterem.- Tylko bądź ostrożna. Martwię się o ciebie. – powiedział. Kiwnęłam głową i weszłam do kawiarenki. Tam czekał już na mnie Peter i przywitał mnie pocałunkiem. Zdziwiłam się bardzo. Nie chciałam tego. To mój kolega a nie jakiś wielki przyjaciel. Po chwili przysunął się do mnie. Nic nie zrobiłam. Potem bliżej i coraz bliżej.- Peter.. Co ty robisz ? – powiedziałam. Chciałam mówić dalej ale Pet zakneblował moje usta pocałunkiem.
- Nie powinniśmy.. – powiedziałam gdy już wyrwałam się z jego rąk.
- Ale.. dlaczego ? – spytał. Patrzył mi głęboko w oczy. – Masz kogoś ?- Tak. – odpowiedziałam spuszczając głowę na dół.
- Przepraszam. Nie wiedziałem.
- Okej. Ale to ma się nigdy nie powtórzyć. I niech to zostanie pomiędzy nami.
- Dobrze.Peter automatycznie się ode mnie odsunął i zaczęliśmy rozmawiać na różne tematy, np. co będziemy robić w przyszłości. Oczywiście nie obyło się bez rozmowy na temat tych wszystkich laluń ze szkoły. Podobało mi się to, że Peter nie przepada za takimi dziewczynami. W ogóle nie rozumiem chłopaków, którzy patrzą tylko na tyłek i cycki a poza tym świata nie widzą. Po długich pogaduszkach poszłam z Peterem na spacer. Peter zaciągnął mnie w jakieś ciche miejsce bo Londyn o tej porze był jeszcze niespokojny. Ja wolałam bardziej spokojne i ciche miejsca jak park czy jakakolwiek łąka. Szliśmy długo aż dotarliśmy do małego domku stojącego na uboczu kamienistej drogi. Peter wziął mnie za rękę i poszedł w stronę drzwi. Otworzył je i zaprosił mnie do środka. Był tam jeden pokój połączony z kuchnią.
- Mieszkasz tutaj?- zapytałam zdziwiona.- Nie, to takie miejsce, w którym mogę odciągnąć się od rzeczywistości. Spędzam tu każdą wolną chwilę bo w domu to wolę nie odpowiadać co się dzieje bo się przestraszysz. – powiedział ze śmiechem. – Usiądź i czuj się jak w domu a ja przyniosę coś do picia.
Nie odpowiedziałam na słowa Petera i posłusznie udałam się w stronę brązowej sofy, na której zmieściłyby się może trzy osoby. Rozejrzałam się po pokoju i uważnie przyglądałam się niemu. Nie dostrzegłam w nim nic oprócz drewnianego stolika, piłkarzyków i segmentu, w którym stał mały telewizor. To miejsce doprawiało mnie o dreszcze. Czułam się niekomfortowo. Szczególną uwagę przywiązałam do ramek ze zdjęciami stojących na segmencie. Przyglądałam się czarno – białym fotografiom i wszędzie widziałam jakiegoś mężczyznę.- Kto to ? – zapytałam.- To mój dziadek. Był dla mnie jak ojciec. Usiądź. – powiedział.
Wróciłam do stojącej pod szarą ścianą sofy i usiadłam koło Petera. Podał mi szklankę z jakimś czerwonym napojem.
- Jaki smak ? – zapytałam.- Malinowy. – powiedział z dziwnym grymasem na twarzy.
- Mam uczulenie na maliny. Przepraszam, nie mogę tego wypić. – bąknęłam.Peter niechętnie wyrwał mi szklankę z malinowym napojem i odniósł ją do kuchni. Nie miałam uczulenia na maliny. Powiedziałam tak bo nie chciałam tego pić. Miałam dziwne przeczucia. Dziwnie czułam się w tym miejscu i po chwili zdałam sobie sprawę, że powinnam już iść. Wyjęłam komórkę z torebki. W trakcie pisania sms`a do Zayn`a poczułam nieprzyjemny oddech na moim karku. Odwróciłam się i zobaczyłam Petera, który miał bardzo dziwną minę. Patrzył się na mnie jak na jakiegoś wroga. W jego oczach odczytywałam niepokój. Gdy miałam wysłać sms`a, Pet wyrwał mi telefon z ręki i podał mi inny napój tym razem koloru pomarańczowego. Nie miałam już jak się wywinąć więc odłożyłam szklankę na stolik i poprosiłam o zwrot komórki. On powiedział abym jeszcze nie wychodziła. Serce biło mi coraz szybciej i poczułam się bardzo dziwnie. Bałam się tam z nim przebywać.- Peter.. duszno mi. Możemy wyjść na świeże powietrze ? – zapytałam niepewnie.On wkurzył się i zaczął krzyczeć.- Ciągle coś ci nie pasuje ! Dobrze zaraz wyjdziemy. Napij się przynajmniej bo ci w gardle zaschło.
Skąd on może to wiedzieć i dlaczego upiera się abym coś wypiła. Z lekką obawą zatrucia wzięłam szklankę z pomarańczowym napojem i łyknęłam jeden raz. Poczułam ulgę w gardle. Napój dziwnie smakował.. Taki..mdły.  Ściskało mnie w żołądku i zabolała mnie głowa. Nie wiedziałam co się dzieje. Cały obraz rozdwajał się, potrajał.. Nie byłam w stanie określić gdzie się znajduję i co właściwie robię. Film mi się urwał.
*Alex*
- Harry, pośpiesz się z tym myciem. Ile można myć zęby ?! – krzyczałam dobijając się do łazienki. W odpowiedzi usłyszałam jakieś niezrozumiałe słowa. Nagle przypomniało mi się, że Sophie wyszła. Mówiła, że będzie najpóźniej o 17 a jest 18:20. A jeśli stało się coś złego.. ? Nie zastanawiając się chwili dłużej sięgnęłam po mój telefon i wybrałam numer do Sophie. Niestety nie odbierała. O nie ! Coś się musiało stać.. Zadzwoniłam też do Zayn`a. Przynajmniej on odebrał.- Halo? Zayn, jesteś z Sophie? – zapytałam.- Coooooo ?! Alex, żartujesz sobie? Jej jeszcze nie ma ?! Miała wrócić o 17 ! – powiedział zdenerwowany chłopak.No i tak jak myślałam. A jeśli ten Peter coś jej zrobił ? Nie ! „Alex, co ty w ogóle sobie myślisz?” - mówiłam sama do siebie.
- Eee, Alex.. dobrze się czujesz ? – spytał Harry wychodząc z łazienki.- Sophie nie wróciła do domu. Boję się o nią. – powiedziałam z przerażeniem.- Zadzwoń do niej. – odpowiedział.- Zrobiłam to. Nie odbiera.. I co teraz? 
***
Hej :) Tu Patrycja ;) Ten rozdział pisałam ja i mam nadzieję, że wam się spodobał :) 
Komentujcie i obserwujcie naszego bloga !! <3
A tutaj macie mojego własnego : http://dont-leave-me-any-more.blogspot.com/ <3 KOMENTUJCIE I OBSERWUJCIE ;*
Dziękuję za uwagę ! 


4 komentarze:

  1. super !
    Przeczytalam strasznie szybko bo naprawde swietny haha :D

    OdpowiedzUsuń
  2. WoW.
    Naprawdę świetne.
    Wciągające. Niesamowite!
    Trzyma w napięciu. Bardzo czekam na kolejny!
    Świetnie, oby tak dalej! Po prostu brak mi słów żeby wyrazić...
    Mam nadzieję że że złego się nie stanie :P Czekam...
    Pozdrawiam.
    M.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję :) Na razie jeszcze Ola nie napisała 13 rozdziału i nie mam pojęcia kiedy napisze bo jest zajęta swoim blogiem.. Jak będzie 7 komentarzy to napiszę ja następny.
    ~~Patrycja

    OdpowiedzUsuń